FC Barcelona

czwartek, 31 lipca 2014

Rozdział 4



Cesc otworzył oczy i jęknął cicho. Jak mocno łupało go w głowie. O dziwo nie dlatego, że za dużo  wypił, ale z niewyspania. Nie potrafił myśleć o niczym innym, jak o wczorajszym wybuchu Isabelle. Przez całą noc próbował zrozumieć, co się wydarzyło i dlaczego w ogóle coś takiego się stało, jednak nie potrafił znaleźć wytłumaczenia. Zasnął dopiero nad ranem, tylko dlatego, że nie miał już siły myśleć o tej sytuacji. A i tak nawet kiedy spał, miał ją przed oczami. Piękną, poruszającą się w rytm muzyki tylko dla niego. Cesc zaczynał dochodzić do wniosku, że wpadł w obsesję. Jeszcze nigdy o kimś tak wiele nie myślał. No chyba że o siostrze, którą kochał nad życie.
Myślał całą noc i nadal nie znalazł rozwiązania. Przeanalizował całe swoje zachowanie w poszukiwaniu powodu, przez który ona go nienawidzi i nic. Nie widział niczego, co zrobił źle. Nawet kiedy tańczyli nie dał jej do zrozumienia, jak wiele dla niego znaczy. Pozostawało mu przyjąć, że Isabelle wybuchła na niego tak po prostu, sama z siebie. Nie potrafił jednak pogodzić się z takim wytłumaczeniem. Za jej zachowaniem musiało kryć się coś głębszego i Cesc miał zamiar to odkryć.
Zwlókł się z łóżka i ubrał wczorajsze rzeczy do biegania. Wczoraj zapomniał je oddać do prania, a dzisiaj nie miał siły szukać czystych. Trudno, wytrzyma jeden dzień w ubraniach śmierdzących jego potem. Dla niego bieganie było najlepszym lekarstwem na wszystko. Pewnie gdyby nie został piłkarzem, skończyłby jako biegacz górski albo ktoś taki jak Kilian Jornet, jeden z najlepszych sportowców, jakiego znał.
Wychodząc z pokoju, nawet nie spojrzał na zegarek, ale musiało być jeszcze wcześnie, bo w hotelowym holu nie było prawie żywej duszy. Cieszyła go taka sytuacja, im mniej ludzi widzi go w takim stanie, tym lepiej. Nawet jeśli ma wakacje i może wyglądać niczym skacowany. Nastawił zegarek i pulsometr i spokojnym truchtem skierował się na plażę. Zapowiadał się naprawdę gorący dzień, mimo takiej wczesnej pory słońce już raziło go w głowę. Zatrzymał się nad brzegiem, zdjął siatkowaną koszulkę i zawiesił ją sobie na głowie, by chroniła go przed promieniami słonecznymi. Tak ubrany ruszył w dalszą drogę.
Nie zwracał uwagi na to, gdzie biegnie, jednak jego podświadomość sama podjęła za niego decyzję w sprawie wyboru trasy. Nogi same poniosły go tam, gdzie wczoraj. Na ten sam kawałek plaży, przed domkiem Isabelle. Zatrzymał się zaskoczony, przetarł dłonią spocone czoło i wyłączył zegarek. Mimo tak wczesnej pory nie był tu sam. Dostrzegł drobną postać siedzącą na piasku i wpatrującą się w wodę. Wystarczyło mu  jedno spojrzenie, by wiedzieć kto to jest. Ona. Los najwyraźniej mu dzisiaj sprzyjał.  Zdjął buty, wziął je w dłoń i ruszył przez piasek w jej stronę. To była jego szansa, by to dowiedzieć się, o co jej wczoraj wieczorem chodziło i by to wszystko naprawić. To była jego kolejna szansa, by z nią porozmawiać. Tym razem zrobią to jak normalni ludzie, żadnych krzyków, zero tańca, po prostu rozmowa.
Zbliżył się do Isabelle i od razu uśmiechnął. Jeszcze go nie zauważyła, wykorzystał więc okazję, by się jej przypatrzeć z bliska. Jej długie loki rozwiewała delikatna bryza. Na sobie miała długą sukienkę, a na ramiona, mimo gorącej pogody, zarzuciła sweter. Wyglądała na przybitą. Wywnioskował to, kiedy spojrzał na jej podpuchnięte i czerwone oczy. Na pewno płakała.
Usiadł obok niej na piasku, tak że stykali się kolanami. Nie odezwał się, czekał, aż dotrze do niej, że nie jest już sama. Isabelle otworzyła w końcu zamknięte oczy i powoli obróciła głowę w stronę Cesc. Jej twarz wykrzywił grymas.
- Cześć Is – piłkarz uśmiechnął się do niej.
- Co tu robisz?
- Też się cieszę, że cię widzę – tancerka prychnęła.
- Pytam poważnie, co tu robisz? – Isabelle odsunęła się od Hiszpana na bezpieczną odległość.
- Biegałem po plaży, zobaczyłem ciebie, no i to samo tak wyszło…- wzruszył ramionami i uśmiechnął się jeszcze szerzej.
- Czego chcesz?
- Porozmawiać.
- Nie mamy o czym.
- Isabelle, myślę, że mamy.
- To źle myślisz – warknęła i odsunęła się jeszcze bardziej – Idź sobie.
Cesc westchnął. Nie rozumiał całej tej jej złości. Coś musiało się wydarzyć, jednak nadal nie wiedział co. Musi się tego dowiedzieć, teraz już nie odpuści.
- Is…
- Nie mów tak do mnie! – krzyknęła i poderwała się na nogi – Nie chcesz mi dać spokoju, to nie! Siedź sobie tutaj, ja pójdę.
Isabelle obróciła się na pięcie i pobiegła do swojego domku.
- Poczekaj! – krzyknął jeszcze za nią, ale tancerka zupełnie go zignorowała. Po raz kolejny został sam i nie miał pojęcia, co zrobił źle. Patrzył jeszcze przez chwilę w miejsce, gdzie zniknęła, po czym ubrał buty i szybkim krokiem wrócił do hotelu. Nie podda się. Dowie się, o co chodzi Isabelle. To nowy dzień, więc kolejne zajęcia tańca. Zresztą miał pomysł, który musiał się udać.


*


Studio taneczne pełne tych wszystkich wczasowiczów nigdy nie sprawiało wrażenia takiego wielkiego. Zupełnie inaczej było, gdy Cesc był w nim sam. Siedział na parkiecie i tupał nerwowo w niego stopą. Musiał się dowiedzieć, o co chodzi Isabelle, dlatego wcielił w życie pierwszy pomysł, jaki przyszedł mu do głowy. Z zasady wszystkie pierwsze myśli są najlepsze, mama mu tak mówiła. Wykupił sobie prywatne lekcje z Isabelle na cały dzisiejszy dzień. Bardzo się musiał przy tym natrudzić, miała już pozajmowane wszystkie godziny. Ale czego nie załatwią pieniądze. Zapłacił trzy razy więcej niż każdy wczasowicz i tak o to miał dla tylko i wyłącznie dla siebie piękną tancerkę. Może to i było za dużo i ona pomyśli, że jest jakimś pieprzonym prześladowcą, ale nie dbał  o to.  Cesc musiał się w końcu dowiedzieć, co miała wczoraj na myśli. Nie wypuści Isabelle ze studia, dopóki mu wszystkiego nie wytłumaczy. Nie bez powodu każdy mówił mu, że jest uparty. Mimo wszystko jednak denerwował się, miał wszystko zaplanowane, ale przecież nie mógł przewidzieć, jak Isabelle zareaguje na jego widok. Miał ogromną nadzieję, że będzie to tak jak wczoraj, bądź dzisiaj.  Ta nienawiść w jej głosie, nie zniesie jej dłużej.
- Dzień dobry – drzwi do studia otworzyły się i weszła przez nie Isabelle. Na widok Cesca mina jej od razu zrzedła. Rzuciła torbę w kąt i ruszyła w jego stronę – Co tu robisz?!
- Mam lekcję tańca – opowiedział spokojnie i spojrzał jej prosto w oczy – Pierwszą z wielu dzisiaj.
- Co?!
- Wykupiłem wszystkie twoje zajęcia dzisiaj.
- Ale to nie możliwe! Nie miałam na dzisiaj żadnej wolnej godziny.
- Pieniądze zdziałają wszystko. Ale nie martw się, kazałem dać je tobie, nie hotelowi – uśmiechnął się. Cesc desperacko chciał  pokazać tancerce, że nie jest taki zły, jak myślała.
- Dlaczego to robisz? – westchnęła.
- Bo mogę.
- Nie rozumiesz, że nie chce cię widzieć? Nienawidzę cię! – Isabelle zadrżał głos. Od wczoraj było coraz gorzej. Najpierw Matt, potem ten wczasowicz, dziadkowi pojawiła się w nocy gorączka, znowu ten wczasowicz i teraz znowu on. Była na skraju załamania nerwowego.
- Dlaczego?
- Słucham?
- Dlaczego mnie nienawidzisz? Proste pytanie. Odpowiesz mi, to dam ci spokój – Cesc rzucił jej twarde spojrzenie. Ta lekcja tańca będzie przebiegała na jego zasadach.
Tancerka westchnęła. Zaimponował jej upór tego przystojnego wczasowicza. Coś w jego spojrzeniu sprawiło, że nagle przeszła jej cała złość. Poczuła, że chce mu wszystko opowiedzieć. O dziadku, o konkursie, o tym, co wraz z jego przyjazdem na Hawaje utraciła.
Isabelle usiadła na parkiecie i podkuliła nogi pod brodę obejmując je przy tym rękoma. Hiszpan zrobił to samo, usiadł po turecku naprzeciw tancerki. Czuł, że to przełomowa chwila ich znajomości. Widział, jak Isabelle przełamuje się w sobie. Czekał, nie odzywał się. Wiedział, że tylko by ją spłoszył.
- Kiedy tu przyjechałeś razem z siostrą? – spojrzała na niego pytająco, a on nieznacznie kiwnął głową – Kiedy tu przyjechałeś razem z siostrą, wszystko zniszczyłeś.
- Nie rozumiem.
- Zabrałeś mi wszystko.
- Możesz jaśniej? Wróżką nie jestem.
- Zanim tu przyjechałeś szykowałam się z Mattem do konkursu, który był dla nas bardzo ważny – powiedziała nie patrząc na niego – A raczej był dla mnie bardzo ważny, Matt po prostu chciał go wygrać, jak zawsze.
- No i co ja mam z tym wszystkim wspólnego?
- Przyjechałeś tu ze swoją siostrą, omotała Matta i teraz on chce tańczyć z nią. A ja zostałam bez partnera.
- I to jest powód, żeby mnie nienawidzić? Czy ty siebie słyszysz? To tylko głupi konkurs.
Cesc nie dowierzał własnym uszom. Nienawidziła go za nic! A on już się martwił, że naprawdę zrobił coś złego. Teraz wiedział, że miał szanse zmienić jej nastawienie do siebie.
- Dla ciebie to tylko głupi konkurs, dla mnie jedna z najważniejszych rzeczy w ostatnim czasie.
- Dlaczego to dla ciebie takie ważne? – podparł się na łokciach i przyglądał Isabelle.
- Muszę wygrać, żeby dostać główną nagrodę.
-  Serio? – uniósł brew. Podoba mu się materialistka. Gorzej nie mógł trafić.
- Wiem, ja to wygląda, ale ja potrzebuję tych pieniędzy z nagrody.
- A co, brakuje na waciki? – Cesc nie mógł się powstrzymać. To pytanie samo wyszło z niego. Ona go zraniła, chciał choć raz pokazać jej, jak to jest. Pożałował tego, jak tylko zobaczył ból w oczach tancerki.
- Nie znasz mnie, to nie oceniaj.
- Przepraszam – spuścił wzrok.
- Nie udawaj.
- Naprawdę  Is – wyciągnął rękę, by złapać ją za dłoń, jednak w ostatniej chwili się zreflektował i przeczesał palcami włosy.
- Dziadek tak na mnie mówi  - uśmiechnęła się delikatnie – To dla niego tańczę i chce wygrać w tym konkursie.
- On nie żyje, tak?
- Jeszcze nie. Dziadek jest chory i z każdym dniem jest coraz gorzej. Potrzebuję pieniędzy na leki dla niego i by naprawić domek, dach nam przecieka. Pensja z hotelu starcza tylko na bieżące wydatki i lekarstwa – Isabelle wyrzuciła z siebie wszystko na jednym oddechu.
- Przepraszam, nie wiedziałem.
- Nie mogłeś – westchnęła z bólem.
Niewiele myśląc Cesc przysunął się do niej i objął mocno. Isabelle zawahała się, jednak poddała jego silnym ramionom. Wtuliła się i ułożyła głowę w zagłębieniu jego szyi. Pasowała idealnie, jakby stworzona do tego, by być przy Cescu. Tym dotykiem chciał pokazać tancerce, że jest przy niej, że nie ma jej za złe tego, jak go wcześniej potraktowała. Miała ciężkie życie i on to rozumiał.
- Musisz kochać dziadka – powiedział, kiedy w końcu się od niego oderwała.
- Najmocniej na świecie, to moja jedyna rodzina – Isabelle zamilkła na chwilę – Przepraszam za to, jak cię potraktowałam. Nie powinnam była.
- Spokojnie, nic się nie stało – uśmiechnął się do niej.
- Wiesz co? Przez to wszystko nawet nie wiem, jak masz na imię.
- Jestem Cesc – wyciągnął prawą dłoń w stronę tancerki.
- Isabelle, ale mów do mnie Is – uścisnęła jego rękę. W chwili zetknięcia się ich dłoni przeszedł ją przyjemny dreszcz.
- Cała przyjemność po mojej stronie – piłkarz szarmancko uchylił niewidzialnego kapelusza, a ona się zaśmiała. Muzyka dla jego uszu. Czuł, że między nimi nawiązała się nić porozumienia. Teraz będzie już tylko lepiej – Pomogę ci.
- Słucham?
- Nie masz partnera, więc zatańczę z tobą w tym konkursie. Pomogę ci wygrać. Razem zdobędziemy te pieniądze.
- Nie Cesc, nie ma mowy.
- Ale dlaczego?
Isabelle podniosła się z parkietu.
- Koniec tego gadania, zapłaciłeś w końcu za lekcje tańca. Masz może ochotę na sambę?

*

Isabelle siedziała wieczorem przy stole w kuchni i przesuwała z zamyśleniem widelcem po talerzu pełnym zapiekanki makaronowej. Od rana nie potrafiła zapomnieć o słowach Cesca. Nie potrafiła zrozumieć, dlaczego chciał jej pomóc. Ona zachowała się strasznie, potraktowała go niczym najgorszego, niczym największe zło na świecie, a on mimo tego wszystkiego wyciągnął w jej stronę pomocną dłoń. Isabelle jednak nie potrafiła jej przyjąć. Miałaby zbyt wielkie wyrzuty sumienia, nie potrafiłaby mu spojrzeć w oczy. Po tych jej dwóch wybuchach i tak już było jej dostatecznie ciężko, tym bardziej że przystojny Hiszpan był dla niej taki miły.
- Is, nie smakuje ci? – przerwał jej rozmyślania dziadek.
- Jest pyszne – uśmiechnęła się blado i wpakowała do ust rurkę makaronu – Zamyśliłam się po prostu.
- Stało się coś?
- Nie – spuściła wzrok na talerz.
- Przecież widzę – dziadek nie dawał za wygraną.
- Zachowałam się jak idiotka.
- Czyli? – dziadek odłożył książkę na stół i zdjął z nosa okulary. Zapowiadała się długa rozmowa.
- Na moje zajęcia chodzi taki Hiszpan. Przyjechał do hotelu razem z siostrą. To właśnie z nią Matt chce zatańczyć w konkursie – westchnęła – A ja… ja oskarżyłam Cesca o wszystko…że to jego wina – głos się jej załamał – Naskoczyłam na niego strasznie. Dwa razy. Ale ja po prostu chciałam wygrać ten konkurs – jęknęła.
- Rozumiem – dziadek powiedział powoli – I co teraz? Przeprosiłaś go?
- Tak. On nie wiem z jakiego powodu chyba mnie…lubi – Isabelle zarumieniła się wymawiając ostatnie słowo – Wykupił dzisiaj lekcje ze mną na cały dzień. Cały dzień, rozumiesz?
- Wybaczył ci?
- Chyba tak. Wiesz, opowiedziałam mu o wszystkim. Dlaczego tak wybuchłam, dlaczego chciałam wygrać. Wydaje mi się, że mnie zrozumiał.
- Więc dlaczego się martwisz?
Isabelle przeczesała swoje włosy. Właśnie, dlaczego się martwiła i nie mogła wyrzucić go z pamięci?
- Jest coś jeszcze. Kiedy powiedziałam mu, że nie mam partnera, Cesc zaproponował mi, że ze mną zatańczy. A ja odmówiłam – dodała po chwili cicho.
- Dlaczego?
- Nie wiem. Ja po prostu nie potrafię mu spojrzeć w oczy. Nadal pamiętam, jak na niego naskoczyłam i wiem, że on też pamięta. Głupio mi strasznie z tego powodu – spuściła wzrok.
- Lubisz go? – znienacka zapytał ją dziadek.
- Czy go lubię?
-  Tak, pytałem się, czy go lubisz.
- Nie wiem, jest inny niż wszyscy, którzy przychodzili na zajęcia ze mną.
- Is, nie o to mi chodziło. Lubisz go?
Is zamilkła na chwilę. Przypomniała sobie Cesca z całą dokładnością. Jego czekoladowe oczy. Jego lekko zachrypnięty głos i zaraźliwy śmiech. Jego silne ramionach, w których tak dobrze się jej tańczyło. Jego poczucie humoru. To, jaki był zdeterminowany. Jaki był opiekuńczy, co wynikało z rozmowy o tym, jak bardzo kochał swoją siostrę. To, że chciał jej pomóc, choć wcale jej nie znał, a ona potraktowała go okropnie. To jak jego uśmiech sprawiał, że miękły jej kolana. Chyba ją pociągał. Chyba...chyba w jakimś stopniu go lubiła. Był inny niż wszyscy mężczyźni, których poznała dotychczas.
- Tak, lubię go – powiedziała cicho do swojego talerza – Lubię go – powiedziała na głos pewnym głosem.
- No to w czym problem? Pozwól mu sobie pomóc.
- Myślisz, że to dobry pomysł? – Isabelle nadal uważała, że nie będzie potrafiła spojrzeć mu w oczy. Nawet mimo tego, że w jakimś tam stopniu przyciągało go do niej.
- Najlepszy Is – dziadek uśmiechnął się do niej.
Sięgnęła po swoją torebkę i wygrzebała z niej świstek papieru, na którym Cesc nabazgrał jej swój numer telefonu. Na wszelki wypadek, jak powiedział z uśmiechem na koniec całego dnia zajęć. Wklepała drżącymi dłońmi numer i pod bacznym spojrzeniem dziadka nacisnęła zieloną słuchawkę. W głębi duszy modliła się, by odebrał.
  •          Halo? – usłyszała go i zdenerwowała się jeszcze bardziej. Nie potrafiła odnaleźć w sobie głosu – Halo?
  •          Cesc? To ja, Is – w końcu udało się jej wykrztusić.
  •          Isabelle! Nie spodziewałem się.
  •          Nie przeszkadzam?
  •          Oczywiście, że nie. Stało się coś?
  •          Chciałam się zapytać…. – głos znowu uwiązł jej w gardle.
  •          Tak? Is, jesteś tam?
  •          Tak, przepraszam. Ja…chciałam się zapytać, czy twoja propozycja jest nadal aktualna.
  •         Moja propozycja… - zamyślił się – Ah, moja propozycja!
  •          Cesc, zatańczysz ze mną w tym konkursie? Proszę cię.
  •          Oczywiście! Z największą przyjemnością.
  •          Tylko że…
  •       Tak?
  •          Co z próbami?
  •          O nic się nie martw. Wiem, że mamy dużo pracy, dlatego wykupię wszystkie prywatne lekcje u ciebie.
  •          Cesc, nie możesz!
  •          Dlaczego nie?
  •          No bo…
  •          No właśnie, brak ci argumentów. Od jutra będziesz skazana tylko na mnie.
  •          To nie będzie kara..
  •          Teraz tak mówisz – zaśmiał się – Wiesz co, muszę kończyć bo Carlota przyszła. Do zobaczenia jutro, Isabelle.
  •          Cesc poczekaj!
  •          Tak?
  •          Dziękuję ci – Isabelle wyszeptała cicho i rozłączyła się.

Ponownie miała partnera! Nie wierzyła w to, ale na nowo wchodziła do gry. Ma jeszcze szanse na to, by wygrać i zdobyć te pieniądze. A wszystko to za sprawą kogoś, kogo tak strasznie potraktowała. Nie miała pojęcia jak odwdzięczy się Cescowi. Jeśli wszystko się uda, będzie mu winna bardzo wiele. Musi wygrać i przy okazji nie może się w nim zakochać. Co z tego, że chyba go lubi. Są z dwóch różnych światów.



~~~~~~~~

Dobrze, że ten rozdział taki długi, bo kolejny Was rozczaruje.

W końcu jest między nimi trochę lepiej, co? Kiedyś musiało być, bo do końca jeszcze dwa rozdziały.

Mam nadzieję, że się podobało.

PS. Są postępy w powstawaniu rozdziału na bloga mojego i Minizy.

23 komentarze:

  1. Hihihih super super,czekam z niecierpliwością na następny ^^ \Dominika

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajnyyy.. *_* Pisz szybko nexta ;D Masz talent <3
    Czekam z niecierpliwością :*

    OdpowiedzUsuń
  3. super rozdział ciesze się, że Is wyjaśniła wszystko Cescowi :) mam nadzieje, że wygrają :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Coś mi się wydaje, że i tak się w nim zakocha :D
    Cesc jaki pomocny :3
    Świetny rozdział <33
    I JAK TO TYLKO DWA ROZDZIAŁY?! :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak to do końca zostały tylko dwa rozdziały?? o.O Świetny rozdział. Cieszę się, że między nimi doszło do porozumienia oraz, że Is go polubiła. Z niecierpliwością czekam na więcej! :)
    Pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak czytam Twoje rozdziały to mam łzy w oczach, piszesz je tak.... delikatnie i lekko :) Uwielbiam to :) Kocham ten Twój styl pisania i jesteś u mnie na pierwszym miejscu pod względem blogów <3
    Wracając do rozdziału :D
    Jak zwykle cudowny <3 no i w końcu Is zrozumiała, że Cesc chce dla niej dobrze :D
    Czekam z niecierpliwością na następny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Awwwwwwww, w końcu nie jestem ścierką
    cudny kochanie ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. wreszcie ze sobą porozmawiali sdhbs czułam, że będą razem tańczyć w tym konkursie! :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Nareszcie zaczęło się dziać coś pozytywnego :)
    Już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału i ich wspólnych prób *.*
    Czekam na następny :* /tymbark97

    OdpowiedzUsuń
  10. Dwa rozdziały ? O Boże nieeee :ccc
    Ale rozdział meeegaaa fajny *-*
    Czekam na następny ;3

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny :)
    Tylko szkoda, że zostały 2 rozdziały :) czekam na następny :3

    OdpowiedzUsuń
  12. Dwa?? ;c dlaczegooo...
    Booskiii rozdział! ;3 Cudownie że Is się tak zmieniła i dogadała się z Cesc'emXD
    Czekam na kolejny ;D

    OdpowiedzUsuń
  13. dzięki za info ;)
    super rozdział..taki trochę sielankowy
    szkoda że jeszcze tylko dwa rozdziały do końca
    czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  14. MMMMM, świetny. :)
    szkoda, że to ostatnie rozdziały, blog genialny :) / Vika

    OdpowiedzUsuń
  15. No teraz to mnie zabiłaś- 2 rozdziały? Dlaczeeeego?
    Cieszę się że między Is i Ceskiem jest już dobrze, bo już nie miałam siły być na ciebie wściekła że się nie dogadują :3
    Świetny rozdział :*
    Czekam na następny :*
    U mnie już wieczorem nowy ♥ http://francescfabregasblog.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  16. Świetny rozdział, fajnie, że Isabelle zatańczy z Fabregasem :D
    Ale szkoda, że do końca tylko dwa rozdziały ;(

    OdpowiedzUsuń
  17. Super rozdział.
    Cieszę się, że Isa będzie tańczyć z Cesciem. Jeszcze skopią tyłki Carlocie i temu Mattowi!
    Czekam na nowy! Pozdrawiam :**

    OdpowiedzUsuń
  18. ojejku, już koniec? ;o szkoda ;<
    dobrze, że się wszystko wyjaśniło :)
    czekam na nexta <3

    OdpowiedzUsuń
  19. jeeeeeeej jaka niespodzianka z Twojej strony ;)
    ahh, no tak, dopiskiem pod rozdziałem musiałaś to zepsuć ;c
    ojj Domczi, Domczi :D
    geniaalny <3
    /Werandaa

    OdpowiedzUsuń
  20. Genialny rozdział :)
    Dobrze, że w końcu między nimi się układa, mam nadzieję, że teraz będzie już tylko lepiej. Czekam z niecierpliwością na następny!

    OdpowiedzUsuń
  21. Cieszę się, że w końcu się dogadali :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Genialny rozdział, śmiem rzec, iż przełomowy :)
    Lecę czytać następny ^^

    OdpowiedzUsuń
  23. Genialnie piszesz ;*
    A Cesc z Is wreszcie normalnie porozmawiali xD
    Fabregas taki kochany <3/ Kasia Lewandowska-Reus .

    OdpowiedzUsuń