Cesc wrócił z biegania i szybko przygotował się do śniadania. Nie miał
ochoty jeść samotnie, więc wybrał numer do swojej siostry. Po raz kolejny
odpowiedziała mu automatyczna sekretarka. Zaczynał się wściekać. Rozumiał, że
Carlota pewnie świetnie się bawi z tancerzem, jednak mogła być dać jakiś znak
życia. Przecież gdyby nie piłkarz, to w ogóle by jej tu nie było.
Zirytowany schował telefon do kieszeni spodenek i zjechał windą do
restauracji. Z każdą minutą humor poprawiał mu
się coraz bardziej. Jeszcze trochę i będzie już na lekcjach tańca. Czuł,
że to będzie jego dzień. Zatańczy z Isabelle. Skoro Carlocie się udało, jemu
też musi.
Z takim właśnie przeświadczeniem skończył śniadanie i skierował się w
stronę studia. W pobliskiej szatni przebrał się w luźniejsze rzeczy i z
uśmiechem na ustach wszedł na salę. Od razu uderzyło go dziwnie napięcie
panujące w królestwie tancerki. Wczasowicze siedzieli na ławkach pod ścianą
albo na parkiecie i patrzyli po sobie nie bardzo wiedząc, co się dzieje. Cesc
przemierzył wzrokiem całą salę, jednak nie wypatrzył nigdzie swojej siostry.
Dziwne, przecież tak bardzo zależało jej na tych zajęciach. Zatrzasnął za sobą
drzwi do studia. Na ten dźwięk stojąca przy magnetofonie Isabelle odwróciła się
i spojrzała na Fabregasa. Kiedy dotarło
do niej, że to nie jej partner się pojawił, ponownie zajęła się odtwarzaczem,
jednak ze zdenerwowania mocniej naciskała wszystkie przyciski. Odkąd pracuje w
tym hotelu razem z Mattem jeszcze nigdy nie zdarzyło się coś takiego, by nie
przyszedł na zajęcia. Praca była dla niego świętością. Próbowała się jakoś
z nim skontaktować jednak nie odpowiadał
ani na jej telefony ani na wiadomości. Na sali był komplet wczasowiczów. Jak
ona sobie poradzi z nimi sama? Nie da rady, na pewno. Isabelle miała
ogromną nadzieję, że jej partner jeszcze
się pojawi. Nie może jej tak zostawić. Spojrzała na zegarek i zaklęła
cicho. Do rozpoczęcia zajęć pozostała
niecała minuta. Błagała w myślach Matta, by wszedł do studia i przeprosił za
spóźnienie, jednak nic takiego nie miało miejsca. Wzięła głęboki oddech i
związała włosy w luźnego koka. Przywołała na twarz uśmiech i zwróciła się do
wczasowiczów.
- Dzień dobry, cieszę się, że pojawiliście się tutaj wszyscy – jej
głos z każdą chwilą stawał się coraz pewniejszy siebie – Matt ma dzisiaj małe
problemy, więc jesteście skazani tylko na mnie. Na początek zrobimy krótką
rozgrzewkę, a potem przypomnimy sobie wczorajszą choreografię.
Puściła muzykę w tle i stanęła przed wszystkimi, pokazując, jak mają
się rozciągać, by nie zrobić sobie nic złego przy tańczeniu. Z uporem przy tym
wpatrywała się w drzwi wejściowe do studia, licząc, że samymi myślami
przyciągnie do sali Matta. Cesc spoglądał w to samo miejsce. Brakowało Carloty,
czego nie zauważyła Isabelle. Brakowało Carloty i Matta, Hiszpan był pewny
jednego – to nie jest zbieg okoliczności. Wczoraj widać było już na zajęciach,
że przypadli sobie do gust. Najwyraźniej ich znajomość nie zakończyła się w
studiu tanecznym, a stawała się coraz bliższa. Tak bliska, że oboje nie
pojawili się dzisiaj. Cesc uśmiechnął się do siebie pod nosem – mieli pewnie
ciekawsze zajęcia. Już nawet nie był zły, że jego siostra nie odbierała od
niego telefonów. Musi być szczęśliwa, a to najważniejsze.
Po dokonaniu tego odkrycia przestał wpatrywać się w drzwi i znalazł
swym oczom o wiele piękniejszy obiekt – Isabelle. Nigdy nie przypuszczał, że
ktoś może być tak rozciągnięty. Złapał się na tym, że otworzył buzię zaskoczony
tym, jak wysoko uniosła nogę. Rozmarzył się patrząc na jej idealne ciało i
nawet nie był na siebie o to zły, prawie każdy mężczyzna obecny w studiu robił
to samo. Miał ochotę zgromić innych wzrokiem i powiedzieć, że tak nie wolno.
Nie wolno rozbierać Is wzrokiem, o nie. No ale z drugiej strony przecież sam
zastanawiał się, jak prezentuje się skryty pod koszulką jej nagi brzuch.
- To co, możemy przejść do choreografii? – Isabelle wyłączyła muzykę
pilotem i podniosła się z parkietu, na którym chwilę temu robiła szpagat –
Dobierzcie się w pary i zaczynamy!
Omiotła wszystkich spojrzeniem i uśmiechnęła się. Brakowało jej Matta,
ale da radę. Wszyscy na szczęście już znają choreografię, pozostaje jej tylko
korygować ich błędy.
To był jego moment. Uspokoił się w duchu i podniósł rękę.
- Przepraszam…
- Tak?
- Nie mam z kim tańczyć – Cesc zrobił najbardziej smutną minę, na jaką
było go stać.
- Jak to?
- No nie mam partnerki.
- Czy ktoś jeszcze nie ma pary? – Is zwróciła się do reszty
wczasowiczów.
Niektórzy pokręcili głowami, niektórzy wymamrotali krótkie „nie”.
Isabelle poprawiła niesforny kosmyk. Matt robił to często, ona prawie nigdy.
Jednak dzisiaj nie pozostawało jej nic innego, jak zatańczyć z jednym z
wczasowiczów. I to nie byle jakim. Gdyby nie miała tyle na głowie, może by i
stwierdziła, że jest przystojny. I ma
fajne mięśnie rysujące się pod koszulką. Na pewno musi być wysportowany.
Westchnęła. Nie mogła sobie pozwolić na takie myśli. Spojrzała ponownie na
Cesca.
- W takim razie dzisiaj zatańczymy razem.
Piłkarz uśmiechnął się szeroko i
podszedł do niej. O to właśnie mu chodziło. Wiedział, że to wydarzy się
właśnie dzisiaj. Takie miał przeczucie. Już tylko sekundy dzieliły go od
Isabelle. Oczami wyobraźni widział już, jak patrzą na siebie, jak poruszają się
w tańcu. Teraz już nie będzie musiał sobie wyobrażać, jak jedwabista w dotyku
jest jej skóra, w końcu to poczuje.
Isabelle włączyła odpowiednią muzykę i nie patrząc na piłkarza złapała
go za dłonie tak, by utworzyć ramę. Nie chciała mu się przyglądać. Był dla niej
obowiązkiem. W myślach odliczała już czas do końca zajęć, kiedy to nie będzie
musiała spoufalać się z jednym z ludzi,
którym zawdzięcza to, że ma za co kupić jedzenie i leki dla dziadka.
Marzenia Cesca po raz kolejny na Hawajach sobie z niego zakpiły. Tańczył
w końcu z Isabelle, jednak wszystko było nie tak, jak sobie zaplanował. Ona w
ogóle na niego nie spojrzała, myślami była gdzie indziej. Tańczyła z nim, ale
czuł, że robi to z obowiązku, nie widział na jej twarzy choćby cienia
delikatnego uśmiechu. Intuicyjnie miał wrażenie, że coś jej doskwiera, że ma
jakiś problem, jednak wiedział, że nie ma sensu pytać tancerki, o chodzi. Ona i
tak mu nie odpowie. Przecież są dla siebie obcymi ludźmi. Z drugiej jednak strony Cesc zaspokoił swoje
marzenia. W końcu miał Isabelle w ramionach. Jej delikatna dłoń opierała się na
jego boku, a drugą trzymał zamkniętą w swojej. Czuł, jak gładką ma skórę.
Widział z bliska, jak wdzięcznie kręciła biodrami. Do jego nosa dobiegał zapach
perfum tancerki. Gdy zbliżyła się do niego, by wykonać figurę, na szyi poczuł
jej rozgrzany oddech i kosmyki jej włosów,
które wyszły z koczka podczas tańczenia. Żałował tylko dwóch rzeczy.
Choćby nie wiadomo jak bardzo się starał, a wszyscy mu świadkiem, że starał się
bardzo – zagadywał, żartował, uśmiechał się, kąciki jej ust nie uniosły się ku
górze. Najzwyczajniej w świecie ignorowała go i nie zauważała jego starań. Nie
udało mu się również spojrzeć w jej oczy. Jedyne, co wiedział, to to, że tak
jak jego były czekoladowe. Przeznaczenie?
Choć starała się ignorować nachalnego kursanta przez całe
zajęcia, nie mogła nie zauważyć, że z
bliska był jeszcze bardziej przystojny niż gdy przyglądała mu się z drugiego
końca studio. Ciemne, rozczochrane włosy, czekoladowe oczy i nieziemski
uśmiech, którym obdarzał ją co chwilę. Na dodatek idealnie zarysowane mięśnie, które czuła dotykając go
podczas tańca i które rysowały się pod koszulką. Poruszał się całkiem dobrze, miał wrodzoną
koordynację ruchową i grację. Ogólnie rzecz biorąc Isabelle nie mogła się
przyczepić w nim do niczego. Jej myśli błądziły cały czas do zbliżającego się
wielkimi krokami konkursu i nieobecności Matta, jednak pojawiał się w nich też
jej tymczasowy parter, co wywoływało na jej twarzy delikatny rumieniec. Dlatego
też nie patrzyła mu w oczy, wolała nie
ryzykować. Nie wiedziała nawet, jak ma na imię. Przedstawiał się jej, jednak
nie przywiązała wtedy do tego uwagi, bo akurat obmyślała sposób w jaki pozbawi
Matta przyrodzenia za to, że ją tak zostawił i ignoruje. Wiedziała tylko, że
jego imię zaczynało się na C. Nie rozumiała, dlaczego tak mocno próbuje je
sobie przypomnieć. Przecież to tylko kolejny wczasowicz. Przyjedzie na Hawaje i
z nich odjedzie prędzej czy później. A ona nadal tu zostanie. Nie ma co o nim
myśleć, lepiej niech skupi się na czymś ważniejszym, np. na konkursie.
Mimo że nie zamienił z nią prawie słowa i nie spojrzał w jej oczy,
Cesc nie chciał, by zajęcia skończyły się tak szybko. W pewnym momencie, gdy
skupił się na ruchu jej bioder i talii, Is puściła jego dłoń i pilotem
wyłączyła muzykę dziękując wszystkim za obecność na zajęciach i zapraszając na
jutro. Kiedy nie czuł jej dłoni w swojej stało się coś dziwnego – poczuł
pustkę. Jak można czuć pustkę, kiedy się nawet kogoś nie zna? Nie znał takiego
uczucia.
Po raz kolejny ociągał się z wyjściem ze studia. Liczył, że skoro
wczoraj mu się nie udało ani podczas
tańca, może porozmawia z Isabelle teraz, jedna po raz kolejny jego
nadzieje okazały się płonne. Instruktorka znowu tuż po pożegnaniu wczasowiczów
zniknęła w pomieszczeniu przy studiu. Czekał prawie dziesięć minut wpatrując
się uporczywie w drzwi, jednak w końcu się poddał. Jutro też jest dzień.
Osiągnie swój cel małymi kroczkami. Będzie lepiej smakował.
*
- Dziadku, przełącz na dziewiątkę, zaraz będzie mój serial! – Isabelle
weszła do salonu i usiadła obok dziadka na kanapie.
Dopiero co niedawno wróciła z hotelu i jedyne o czym marzyła, to
odpocząć przed telewizorem. Te prywatne zajęcia z wczasowiczami ją niedługo
wykończą. Miała już dość swojej pracy, ale nic nie mogła na to poradzić.
Potrzebowała pieniędzy, musiała więc wytrzymać.
Usiadła wygodniej, kiedy rozległy się dźwięki czołówki jej ulubionego
serialu. Przez najbliższe półgodziny chciała zapomnieć o wszystkich swoich
problemach i skupić się na życiu bohaterów telenoweli. Nie minęły może dwie
minuty, jak jej telefon zawibrował, sygnalizując przyjście wiadomości.
Niechętnie podniosła go ze stolika i odblokowała.
„ Przykro mi, ale nie
zatańczymy razem w konkursie. Powodzenia, Matt.”
Przeczytała treść smsa pięć razy i za każdym nadal nie docierał do
niej jego sens. To musiał być jakiś cholerny żart. Wybrała szybko numer swojego
partnera, pragnąc dowiedzieć się, o co mu chodzi, jednak po raz kolejny
odpowiedziała jej automatyczna sekretarka. Isabelle zaśmiała się nerwowo i
przeczytała wiadomość po raz kolejny. Nie. To nie może być prawda, po prostu
nie może! Wstała z kanapy i zaczęła chodzić po salonie. Przeczesała dłonią
brązowe loki i ponownie spojrzała na tekst smsa. Jak to nie zatańczą razem w konkursie?!
- Isabelle, wszystko w porządku? – dziadek spojrzał na nią z troską.
- Matt się odezwał – zwiesiła głos nadal myśląc o tym, co jej napisał.
- No nareszcie! Był chory, prawda?
- Nie, nie wiem, raczej nie.
- To co tam u niego ciekawego słychać?
- Nie zatańczymy razem w konkursie – Isabelle usiadła ponownie na
kanapie i schowała twarz w dłoniach. Nie wierzyła, że jej partner może jej
zrobić coś takiego. Przecież wiedział, ile ten konkurs dla niej znaczył. Zastanawiające
było, dlaczego tak nagle zrezygnował z udziału. Przecież jeszcze wczoraj podobał mu się pomysł zajęcia
w nim pierwszego miejsca.
- Jak to? – dziadek spojrzał na nią z niedowierzaniem.
- Nie wiem – powiedziała drżącym z emocji głosem – Właśnie mi napisał,
że jest mu przykro, ale nie zatańczymy razem. A, i życzył mi powodzenia –
prychnęła – Ciekawe w czym, jak nie mam partnera?
- Is, kochanie, spokojnie. To na pewno jakieś nieporozumienie. Porozmawiaj
z nim i wyjaśnijcie sobie wszystko.
- Matt nie odbiera ode mnie telefonu.
- To idź do niego.
- Masz rację, tak zrobię – poderwała się z kanapy i wybiegła z domu. Odnajdzie
go i powie mu, co o nim myśli. Nie wierzyła, że w jednej chwili mógł tak bardzo
zrujnować jej marzenia. Dla niego to był tylko konkurs, dla niej jednak coś
więcej – szansa na lepsze życie.
Isabelle doskonale wiedziała, że o tej porze nie zastanie swojego
partnera w domu. Wieczory zazwyczaj spędzał w jednej z barów przy plaży. Często
zdarzało się, że ona też mu towarzyszyła i wtedy podbijali razem każdy parkiet.
Przypuszczała, że teraz też sączy sobie jeden z kolorowych drinków razem z
piękną turystką.
Tancerka nie pomyliła się. Odnalazła swojego partnera w drugim barze,
do którego weszła, jego ulubionym. Siedział przy stoliku w kącie klubu i
mizdrzył się do brunetki, którą Isabelle kojarzyła z kursu. To z nią ostatnio
tańczył.
Długi spacer z mieszkania do baru nie uspokoił Isabelle. Wręcz
przeciwnie, jej emocje jeszcze bardziej urosły. Wściekła podeszła do stolika i
stanęła za dziewczyną.
- Isabelle….o…co ty tutaj robisz? – Matt otworzył szeroko oczy ze
zdziwienia patrząc na nią, a jego towarzyszka odwróciła głowę, chcąc dowiedzieć
się z kim rozmawia.
- Gdzie byłeś przez cały dzień?
- Oh, no wiesz, byłem zajęty – uśmiechnął się do siedzącej naprzeciw niego
brunetki, a tancerka prychnęła.
- Zajęty powiadasz? A co z pracą?
- Na pewno świetnie sobie poradziłaś – Isabelle wywróciła oczami –
Gdybyś to nie ty prowadziła razem ze mną te zajęcia, na pewno nie zostawiłbym
kursantów samych, ale z tobą to co innego, jesteś profesjonalistką.
- Nie próbuj udobruchać mnie komplementami, bo ci się to nie uda,
Matthew – warknęła – O co chodzi z tym smsem?!
- Którym?
- Nie udawaj idioty.
- O to, co w nim napisałem – westchnął – Nie zatańczymy razem.
- Ale jak ty to sobie wyobrażasz?! A konkurs?! Przecież mamy już
choreografię, muzykę, mieliśmy wygrać!
- Bella, wyluzuj i nie krzycz tak.
- Nie mów do mnie Bella – Is zmroziła go wzrokiem i założyła ręce na
piersi – Czekam na wyjaśnienia.
- Nie zatańczymy razem. Mam nową partnerkę i chcemy razem powalczyć o
zwycięstwo.
- Jak to nową partnerkę? – nogi się pod nią ugięły.
- Razem z Carlotą chcemy pokazać wszystkim, kto jest najlepszy –
uśmiechnął się do brunetki i wziął ją za rękę.
- A ja? – zapytała dziecinnie Isabelle.
- Przykro mi. – uśmiechnął się do instruktorki. Wcale nie było mu
przykro, widziała to w jego oczach. Zniszczył jej marzenia, bo chciał się
dobrze bawić ze swoją kochanką. Ile z nią będzie? Tydzień, dwa? Dla jakiejś
głupiej cizi zniszczył wszystko.
- Co z tego, że ci przykro! Z kim ja teraz zatańczę?
- Na pewno nie ze mną. Kogoś tam znajdziesz - wzruszył ramionami.
- Jesteś skończonym dupkiem! – krzyknęła tamując łzy. Nie rozpłacze
się przy nim, nie da mu tej satysfakcji. Tym bardziej nie pokaże tej brunetce,
że wygrała. Matt nie był tego wart. Nie chce z nią zatańczyć to nie, zdobędzie
te pieniądze w inny sposób.
Obróciła się na pięcie, by opuścić bar. Zrobiła jednak tylko kilka
kroków i zderzyła się z jakimś mężczyzną. Gdyby nie jego silne ramiona Isabelle
upadłaby na parkiet. Podniosła głowę i spojrzała prosto w jego czekoladowe
oczy.
- Przepraszam, nie patrzyłem, gdzie idę – brunet uśmiechnął się lekko.
Po raz kolejny tego dnia Cesc trzymał ją w ramionach.
Wtedy w głowie Is coś zaświtało. Skądś kojarzyła tę twarz. I to nie
tylko z zajęć tańca. Widziała ją przed chwilą w dziewczynie siedzącej razem z
Mattem. Wyrwała się z uścisku Hiszpana nadeptując mu przy tym na stopę i
szybkim krokiem ruszyła do wyjścia. Jeszcze chwila, a wybuchnie.
To ten mężczyzna był źródłem jej wszystkich problemów. Gdyby nie
tańczył jak fajtłapa, to Matt nigdy nie zamienił mu partnerki. To jego wina, że
się spotkali. To wszystko jego wina. To była też jego wina, że tak ją dzisiaj
rozpraszał. To była też jego wina, że wpadła na niego w barze i zrobiła z
siebie idiotę o mało co nie wybuchając płaczem. To wszystko przez tego
przystojnego bruneta!
Cesc patrzył za Isabelle, nie wiedząc, co się stało. Jeszcze chyba nie
nigdy nie widział takiej furii w czyiść oczach, a przecież nie raz rozgrywał
Gran Derbi przeciw Sergio Ramosowi. Jednak w jej brązowych oczach dostrzegł nie
tylko gniew, ale też wielki smutek i ból. Miał do wyboru albo wrócić do
stolika, przy którym siedział razem z siostrą i jej nowym chłopakiem, albo
pobiec za piękną tancerką. Decyzja była oczywista. Wybiegł z baru i rozejrzał się za Isabelle. Maszerowała
po plaży.
Cesc pobiegł za nią i zawołał:
- Isabelle!
Nie zareagowała, więc przyśpieszył.
- Isabelle, poczekaj! – dogonił ją i złapał za rękę. Obróciła się i
kiedy dotarło do niej, że to on, szybko wyszarpnęła rękę.
- To ty – mruknęła – Czego chcesz?
- Stało się coś? – Cesc spojrzał na nią z troską.
- Ty się stałeś.
- Nie rozumiem.
- Oczywiście, że nie – prychnęła – Dlatego ci powiem – popatrzyła mu
po raz pierwszy prosto w oczy – Przyjeżdżając tu zrujnowałeś mi życie.
Nienawidzę cię.
Isabelle otarła łzę i ruszyła dalej przed siebie. Cesc stał nieruchomo
na plaży. Słowa tancerki sprawiły, że nie potrafił wykrzesać z siebie ani krzty
energii. Nie rozumiał, co się właśnie stało. Nienawidzi go? Jak to? Przecież go
nawet nie zna! Nie miał najmniejszego pojęcia, co zrobił, że zrujnował jej
życie. Ale nie podda się. Dowie się, co złego zrobił i naprawi ten błąd. Nie
pozwoli Isabelle, by go nienawidziła.
~~~~~~~~
Oj, chyba się rozpisałam :D Tak to jest, jak jestem na wsi, gdzie nie ma co robić. Planuję tu napisać na wyrost całego tego bloga i zacząć kolejnego. Ja wgl znowu mam za dużo pomysłów ;/// Nigdy nie wyjdę z tych blogów, bo co z skończę, to nowy pomysł ;/
Znowu nie tak sobie wyobrażałyście ich wspólny taniec, co? Jak ja Was lubię zaskakiwać :D
Wiecie co? Jesteśmy już w połowie tego bloga :)
Wiecie co? Jesteśmy już w połowie tego bloga :)
tak jak obiecałam na asku komentuję tu...ostro pojechałaś z tą końcówką nie ma co, ale przynajmniej Cesc z nią zatańczył..mam prośbę..mogłabyś zmienić wskaźnik myszki? ten mnie rozprasza -.- bardzo
OdpowiedzUsuńJak to w połowie ? Jejku, on taki fajny ;c
OdpowiedzUsuńCesc *-*
Czekam na next ;D
Ojej zle go potraktowala ale dobrze ze sie nie podda ;))
OdpowiedzUsuńMyślę sobie 'Cesc zatańczysz z Isabelle, ale będzie fajnie, ojojoj', a tu...takie rozczarowanie :D
OdpowiedzUsuńNo nic, zgaduje że to nie ich ostatni taniec :)
Czekam na kolejny :*
Zapraszam do mnie :* ♥ http://francescfabregasblog.blogspot.com/?m=1
Świetny rozdział :) Cesc taki kochany :3 czekam na nastepny
OdpowiedzUsuńjak to połowa opowiadania? :c
OdpowiedzUsuńrozdział jak zwykle świetny! :)
czekam na następny :*
Uuu Matt grabi sobie, jak on mógł zrobić coś takiego Is? :c
OdpowiedzUsuńCesc mmm*.*
nie mogę tylko jednego znieść, dlaczego to już połowa? ;c
tak fajnie się to czyta że nie da się oczu oderwać :*
Angelika :)
JEST I RAMOS! ;> ♥
OdpowiedzUsuńKurde, ja nie mogę się doczekać ich zbliżenia xd
Pisz szybko następny <33333333333333
Kompletnie go olała :/
OdpowiedzUsuńTo mi się z jakimś filmem kojarzy.
W połowie ?! :o no nie..
Faktycznie, nie tak wyobrażałam sobie ten taniec xD
OdpowiedzUsuńAaa, fajnie by było, jakby to Cesc wystąpił w tym konkursie z Isabelle *_*
Świetny rozdział, czekam na następny i tak w ogóle to strasznie podoba mi się ten kursor z herbem FCB ♥
Kurde czemu teraz przerwałaś ? :/ Bardzo fajny rozdział. Czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńMatt wredny i tępy idiota.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że w ramach nauczki Is zatańczy z Fabsem w konkursie i go wygrają. :)
Cudowny rozdział, czekam na następny. :)
haha Fabregas nawet nie wie za co został odrzucony biedaczek XD
OdpowiedzUsuńJuż się nie moge doczekać kiedy będą razem mhmm
Czekam na kolejny :* /tymbark97
Matt, kawał chuu...no.
OdpowiedzUsuńLubisz komplikować życie swoim bohaterom, co? ;c
No nic, jakby było wszystko happy, to by było nuudno ;)
Czekaaam na kolejny rozdział ;)
ps. to dobrze, że masz dużo pomysłów, uwielbiam Twoje blogi! <3
Czekam na następny rozdział :)
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, zę pierwszy rozdział nie do końca mi się podobał ale teraz nie mogę się doczekać następnych części :D
Matt... co za tępa dzida -_-
OdpowiedzUsuńTo przecież było dla jej dziadka :(
No i się zbulwersowałam.....
Niech ona weźmie Cesca i razem wygrają konkurs :3
Mam nadzieję, że Fabs zawalczy o Is :D
Czekam na nexta <3
co się dzieje??? :O
OdpowiedzUsuńAle frajer z tego Matta... dupek! I nie ukrywam, ale i Carlota mnie wkurzyła. Grr.. już nie lubię tej pary. Zrujnowali Is marzenia i nic sobie z tego nie robią. Cescu ratuj! ;o Czekam na kolejne rozdziały! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! ;*
Głupi Matt a Is jest niesprawiedliwa! ://
OdpowiedzUsuńOohoho świetny rozdział ! :D
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na więcej szczegółów romansu.. :D
Wkurzona Isa. Na Cesca dodatkowo.
OdpowiedzUsuńMatt to skończony idiota. Wystawił Isę, a przecież ona tak strasznie chciała wygrać ten konkurs.
Czekam na następny! Pozdrawiam :*
znowu ten blog będzie taki króciutki, o jej.. czekam na następny. :)
OdpowiedzUsuńojojoj to sie porobiło Matt jest dupkiem i tyle jak mógł ją teraz zostawić mam nadzieje, że Cesc jakość pomoże :)
OdpowiedzUsuńMatt, wtf? nie ogarniam go ;/ jak mógł jej coś takiego zrobić?
OdpowiedzUsuńrozdział świetny <3
Matt jest skończonym dupkiem -,-
OdpowiedzUsuńCesc nie może się poddać! <3
Super rozdział ;* /Kasia Lewandowska-Reus .